Anka K. Misztal
MODLITWA DNIA TRZECIEGO
nie chcę żyć w ciekawych czasach
gdzie jutro niepewne
i wszystko może się zdarzyć
chcę (s)pokoju, rutyny
i zawsze gorącej herbaty
w delikatnej jak serce porcelanie
chcę mostów, które łączą
a nie przestają istnieć
z jego imieniem na ustach
chcę czarnych wysp pełnych węży
które leniwie wygrzewają się
w beztroskim słońcu
i tańczyć szaleńczo na weselu
nie patrzeć na ich miesiąc miodowy
z karabinem w dłoni
Zamość, 26 lutego 2022 roku
* * *
odpychają od siebie myśli
oczy zamykają a uszy szukają dłoni
by znaleźć schronienie
nie składają mi się czyny
ręce – jak nie moje – drżące i niepewne
zapomniałam wypić poranną herbatę
nietknięta kolacja patrzy na mnie z wyrzutem
i nawet krew nie składa mi się w całość
bo żyły mam nagle
niebiesko-żółte
* * *
czasem to ostatnie słowa na moście
czasem syczące fuck you
kiedy samotność na czarnej skale
albo podziękowanie za przejażdżkę
bo woli amunicję
(„wszak chłopcy lubią bawić się w wojnę”)
fotografka z karabinem
bokser na barykadach
młodzi w wojsku
cała planeta dziś błękitno-złota
murem za nimi gestem słowem
i miłością bez granic
* * *
MODLITWA O NOC
prosisz
by noc nie wybuchała
arią granatów a niebo płonęło
tylko zorzą nie pożarami cerkwi
prosisz
by życia nie gasły
jak świece na wietrze co hula
pomiędzy szkieletami miast
prosisz
nikogo więcej! a niebiosa milczą
bogowie nie lubią zgryzot ludzie zaś
to same problemy
(zwłaszcza przedwiośnie roku tego
na wschodzie)
NIE-MI, NIE-MY
pośród pierzastych kwiatami drzew
i srebrzystych kotków pluszowych
na seledynowodrżących gałęziach
wierzb staruszek, co pamiętają niejedno
z oczami szeroko otwartymi z przerażenia
dławimy się alergią na niemoc, na nienawiść
i zastygamy, zmrożeni tegoroczną wiosną
o zimnym jak okruch lodu sercu